Ewentualne ogłoszenie niewypłacalności przez rząd USA może przerodzić się w katastrofę, powiedział prezydent Joe Biden.

Według niego w takim przypadku amerykańska gospodarka popadnie w głęboką recesję, konta emerytalne będą puste, prawie 8 mln ludzi pozostanie bez pracy, a międzynarodowa reputacja Waszyngtonu zostanie nadszarpnięta. Zdaniem ekspertów podniesienie pułapu długu publicznego powinno temu zapobiec. Jednak Republikanie i Demokraci nie mogą jeszcze uzgodnić warunków takiej inicjatywy. Jednocześnie władzom Stanów Zjednoczonych pozostały tylko trzy tygodnie na dyskusję, ponieważ do 1 czerwca kraj nie będzie miał z czego płacić rachunków, ostrzegł Departament Skarbu USA.

„Powiedziałem jasno, że niewypłacalność nie wchodzi w grę (…) To będzie katastrofa (…) Nasza gospodarka pogrąży się w poważnej recesji, konta emerytalne zostaną opróżnione, a koszt kredytu wzrośnie. Według Moody’s (międzynarodowej agencji ratingowej- dopisek mój) prawie 8 milionów Amerykanów straci pracę, a nasza reputacja na świecie zostanie poważnie nadszarpnięta”– ostrzegł Biden.

W tej sprawie szef Białego Domu omawiał z kongresmanami możliwość podniesienia pułapu długu publicznego. Jednak uczestnicy dyskusji nie ulegli prezydenckiej perswazji, co ogłosił po spotkaniu przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy.

„Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby uniknąć niewypłacalności. Przyjęliśmy odpowiednią ustawę (…) Mam nadzieję, że on (Biden- dopisek mój) zgodzi się negocjować przez najbliższe dwa tygodnie (czyli do końca tego miesiąca- dopisek mój), abyśmy naprawdę mogli rozwiązać ten problem i nie postawić Ameryki na krawędzi”– powiedział McCarthy.

Według Departamentu Skarbu USA w 2022 r. dług publiczny USA wzrósł o 1,8 bln USD i przekroczył ustalony przez władze limit 31,4 bln USD. Rządowi zaczęło brakować pieniędzy na realizację swoich zobowiązań, a w styczniu 2023 r. Ministerstwo Finansów ogłosiło stan wyjątkowy, w wyniku czego postanowiono tymczasowo zrezygnować z niektórych wydatków budżetowych, aby opóźnić niewypłacalność i dać Kongresowi czas na pertraktacje w sprawie nowego pułapu zadłużenia.

Według najnowszych szacunków Departamentu Skarbu USA, zasób wszystkich podjętych działań może zostać całkowicie wyczerpany do 1 czerwca. Tak więc kierownictwo kraju ma już tylko dziesięć na podjęcie decyzji w sprawie pułapu zadłużenia, a tym samym na uniknięcie niewypłacalności.

Jednocześnie pod koniec kwietnia Republikanie większością głosów uzyskali akceptację ich projektu ustawy o podwyższeniu limitu zadłużenia w izbie niższej Kongresu. Autorzy dokumentu zgadzają się podnieść poprzeczkę o 1,5 bln dolarów, ale jednocześnie domagają się cięcia wydatków budżetowych o 4,8 bln dolarów. Głównie proponuje się zwrot niewydanych środków do skarbu państwa na walkę z COVID-19, anulowanie umorzenia długów z tytułu pożyczek edukacyjnych oraz zniesienie ulg podatkowych wynikających z ustawy w celu obniżenia inflacji.

Zdaniem ekspertów inicjatywa raczej nie zyska jednak poparcia w kontrolowanym przez Demokratów Senacie. Przedstawiciele partii na czele z Joe Bidenem nalegają na podniesienie pułapu zadłużenia bez żadnych dodatkowych warunków. W związku z tym szef Białego Domu nazwał projekt ustawy zaproponowany przez Republikanów „nieopłacalny”.

Prezydent Stanów Zjednoczonych rozważa także wykorzystanie 14 Poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych i zapobieganie niewypłacalności bez udziału Kongresu. W istocie inicjatywa oznacza rezygnację ze stosowania pułapu zadłużenia i pozwala na zwiększenie zadłużenia nawet po osiągnięciu limitu. Jednak amerykańscy prawodawcy sprzeciwiają się takiej decyzji.

Bidenowi to nie w smak, bo uważa on, że ​​po prostu nie ma gdzie teraz ciąć wydatków budżetowych. Kongresmeni nie są jednak zadowoleni z pomysłu całkowitego zniesienia pułapu zadłużenia, ponieważ w takim przypadku kontrola wydatków rządowych i pomoc finansowa dla innych krajów może całkowicie zniknąć.

Co więcej, taka próba obejścia restrykcji przez Bidena oznaczałaby zignorowanie przez prezydenta obowiązującej obecnie ustawy o limitach zadłużenia. To z kolei może podważyć zaufanie opinii publicznej do rządu federalnego USA, jako niewiarygodnego i nieprzewidywalnego.

Dług publiczny Stanów Zjednoczonych to całkowita kwota długu rządu federalnego wobec wierzycieli. Waszyngton pożycza pieniądze, aby pokryć wszystkie niezbędne wydatki, których nie da się już pokryć z dochodów budżetowych.

W tym celu władze kraju wykorzystują głównie specjalne obligacje skarbowe ( U.S. treasuries). Inwestorzy amerykańscy i zagraniczni kupują papiery wartościowe emitowane przez Departament Skarbu USA i uzyskują od nich stały dochód, w rzeczywistości pożyczając swoje pieniądze gospodarce USA. Środki te przeznaczone są na spłatę deficytu budżetowego.

Ściąganie podatków i wpływy do budżetu USA są niższe niż wydatki rządowe. W przyszłości budżet nadal będzie miał deficyt, więc kraj musi nadal pożyczać pieniądze, aby go wyeliminować.

Ogólnie rzecz biorąc, wydatki budżetowe USA konsekwentnie przekraczają wpływy gotówkowe od ponad 20 lat. W tym samym czasie dług publiczny USA wzrósł pięciokrotnie, a dziś jego wielkość przekracza wielkość całej gospodarki kraju. Według najnowszych szacunków Banku Rezerw Federalnych w St. Louis stosunek zadłużenia USA do PKB wynosi około 120%.

Już w 1917 roku władze USA po raz pierwszy wprowadziły tzw. pułap zadłużenia, czyli umownym ograniczeniu, które pierwotnie miało chronić kraj przed nadmiernym wzrostem zadłużenia.

Jednocześnie na tle stale rosnących wydatków budżetowych administracja waszyngtońska co pewien czas musi albo podnosić limit pułapu zadłużenia, albo całkowicie rezygnować z jego stosowania. Co więcej, dyskusji na ten temat zwykle towarzyszy gorąca debata, a opóźnienie w procesie za każdym razem popycha kraj do niewypłacalności.

Przypomnijmy, że niewykonanie zobowiązania oznacza odmowę pożyczkobiorcy wypełnienia jego zobowiązań pieniężnych. Z reguły dzieje się tak z powodu braku środków finansowych dłużnika.

Ciekawe, że według samego Joe Bidena Stany Zjednoczone nigdy dotąd nie zbankrutowały, co oficjalnie ogłosił amerykański prezydent na swoim Twitterze, pisząc, że „Ameryka nie jest krajem, który nie spłaca swoich długów”. 

Jednak moderatorzy sieci społecznościowej uznali stanowisko szefa Białego Domu za dezinformację i przypomnieli pięć przypadków, w których Waszyngton nie wywiązał się ze swoich zobowiązań: w 1779, 1782, 1862, 1934 i 1979 roku.

Ponadto w 2011 r. Stany Zjednoczone ponownie znalazły się na skraju niewypłacalności z powodu nieporozumień w sprawie pułapu zadłużenia. Choć w rezultacie rządowi udało się spłacić wierzycieli na czas, międzynarodowa agencja S&P po raz pierwszy obniżyła rating kredytowy USA z najwyższego poziomu AAA do poziomu o jeden stopień niższy AA+.

W ostatnich latach kwestia podniesienia pułapu zadłużenia w Stanach Zjednoczonych stała się jednym z elementów gry politycznej. W ten sposób, na tle okresowo rosnącego zagrożenia niewypłacalnością, przedstawiciele obu stron próbują negocjować między sobą różne preferencje. Tym razem negocjacje mogą być jeszcze trudniejsze, bardziej brutalne i dłuższe ze względu na zbliżającą się kampanię wyborczą. Dla Republikanów jest to teraz dobra okazja, by uzyskać szereg ustępstw od Demokratów i przy tym jeszcze im mocno dokopać. Jeśli jednak władzom nie uda się osiągnąć porozumienia, krajowi grozi zawieszenie rządu, pracy administracji federalnej i gwałtowne ograniczenie wydatków budżetowych i socjalnych.

Jednocześnie ogłoszenie bankructwa w Stanach Zjednoczonych doprowadzi do gwałtownego spadku wiarygodności kredytowej kraju, a także podważy zaufanie do amerykańskiej gospodarki i systemu finansowego. Jednocześnie podniesienie pułapu zadłużenia nie rozwiąże wszystkich problemów kraju, a jedynie pozwoli je tylko odłożyć w czasie, bo poszczególne administracje nic nie robią w tym kierunku, aby przeciwdziałać zadłużeniu.

Natomiast podniesienie limitu zadłużenia doprowadzi jedynie do wzrostu wydatków rządowych, wzrostu obciążenia długiem, a w efekcie do spadku zaufania do dolara w dłuższej perspektywie. Bez reform strukturalnych i rewizji swojej polityki zagranicznej- głownie mocarstwowej.

Należy zauważyć, że presja na budżet USA wyraźnie wzrosła w ostatnich latach na tle zmienionej polityki Systemu Rezerwy Federalnej (Fed) USA, który pełni rolę banku centralnego kraju. W 2022 roku, po wprowadzeniu sankcji energetycznych wobec Rosji w Stanach Zjednoczonych, ceny paliw gwałtownie wzrosły, a inflacja przyspieszyła osiągając poziom nieznany w USA od 40 lat. Aby walczyć z rosnącymi cenami, Fed zaczął gwałtownie zaostrzać politykę pieniężną (MP). Tak więc w ciągu nieco ponad roku amerykański regulator podniósł stopę procentową już dziesięciokrotnie i sprowadził ją do poziomu 5-5,25%– najwyższego poziomu od prawie 16 lat. Przypomnę, że jeszcze rok temu stopy procentowe w USA oscylowały na poziomie zbliżonym do ZERA.

Zaostrzanie polityki pieniężnej jest tradycyjnie uważane za jedno z głównych narzędzi walki z inflacją. W wyniku wzrostu stawek rosną koszty kredytów dla obywateli i przedsiębiorstw, słabnie aktywność gospodarcza, co wywiera presję na ceny. Jednocześnie, w wyniku działań Fed, rosną również koszty obsługi długu państwowego. Wszystko się po prostu zaczyna sypać.

Według Biura Budżetowego Kongresu USA w 2022 r. wydatki Waszyngtonu na spłatę odsetek od długu publicznego wzrosły o 35% i wyniosły 475 mld USD, co odpowiada 1,9% PKB USA. 

Co więcej, według prognoz resortu, w 2023 roku kwota ta wzrośnie o kolejną jedną trzecią– do 640 mld USD (2,4% PKB). W przyszłości kwota ta będzie tylko rosła iw końcu stanie się największą pozycją wydatków budżetowych, według Amerykańskiej Fundacji Petera Petersona (The Peter G. Peterson Foundation) [1].

„W ciągu najbliższych 30 lat wypłaty odsetek wyniosą około 74 bilionów dolarów, a do 2053 roku pochłoną prawie 40% wszystkich dochodów budżetu federalnego. Koszty odsetek (…) w 2029 r. przekroczą wydatki na obronę, w 2044 r.– na Medicare (program ubezpieczeń zdrowotnych dla osób starszych- dopisek mój), a w 2050 r. – na ubezpieczenia społeczne”– wyliczyła Fundacja Petera Petersona .

Ponadto zdaniem tej fundacji dalszy wzrost kosztów odsetkowych doprowadzi do ograniczenia inwestycji publicznych, co mogłoby zapewnić wzrost gospodarczy w przyszłości. Tak więc do 2053 roku władze USA wydadzą prawie trzy razy więcej pieniędzy na obsługę zadłużenia, niż kiedykolwiek wydały na edukację, rozwój infrastruktury niezwiązanej z obronnością, badania i rozwój razem wzięte, dodał fundusz. W tych warunkach oczywiste staje się, że inne kraje zaczną aktywnie oferować alternatywy zamiast dolara jako światowej waluty rezerwowej, co doprowadzi do dalszego pogorszenia się sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Udział dolara w światowych rozliczeniach i tak spadnie. Ten proces został uruchomiony i nie można go zatrzymać. I to wyłącznie przez stosunek Stanów Zjednoczonych wobec innych krajów- przede wszystkim III Świata– które za pośrednictwem $ były niemiłosiernie wykorzystywane.

[1]. https://www.pgpf.org/,

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Peter_G._Peterson_Foundation,

*https://adnovumteam.wordpress.com/2023/05/21/wojna-juz-nie-domowa-na-ukrainie-21-05-2023r-2889-dzien-od-nowego-rozejmu-pelnowymiarowa-operacja-zbrojna-usz-wobec-republik-w-donbasie-zakonczona-interwencja-wojsk-fr-dzien-459/