kijowskiego reżimu, ocena rosyjskiego "kompleksu wojskowo-przemysłowego". Opinia eksperta wojskowego - wywiad

                                                                                                                                      Od ponad pół roku mainstreamowa machina propagandowa donosi o "nadchodzącej ukraińskiej kontrofensywie". Ofensywa jesienna szybko stała się ofensywą zimową, następnie wiosenną, a teraz jest to "wielka" ofensywa letnia. Każda z nich miała być "decydująca" i "punktem zwrotnym", który doprowadzi do "całkowitej klęski Rosji". Z pewnością należy docenić bezgraniczną pewność siebie tych, którzy naprawdę w to wierzą. Jednak w przeciwieństwie do zwykłego życia cywilnego, pewność siebie na wojnie prowadzi do śmierci ludzi, a według różnych źródeł i szacunków, doprowadziło to do blisko 200 000 KIA (zabitych w akcji) dla sił reżimu kijowskiego, a liczba rannych nie jest daleka od pół miliona.                                                                                                        Tak katastrofalne liczby nasuwają oczywiste pytanie - w jaki sposób neonazistowska junta może mieć nadzieję na przeprowadzenie jakiejkolwiek kontrofensywy, a tym bardziej udanej? Aby odpowiedzieć na to pytanie w sposób bezstronny i świadomy, zdecydowaliśmy się przeprowadzić wywiad z KRN, belgradzkim think tankiem zajmującym się wojskowością, który obejmuje ekspertów z różnych dziedzin, w tym technologii rakietowych, lotnictwa wojskowego, wojny morskiej i lądowej itp. Jeden z ich czołowych członków, kapitan Liner, jest ekspertem we wszystkich wyżej wymienionych dziedzinach nauk wojskowych i łaskawie zaoferował nam swoje spojrzenie na nadchodzącą kontrofensywę sił reżimu kijowskiego i jej przebieg.                                                                            *

Drago Bosnic (DB): Kapitanie, przede wszystkim dziękuję za poświęcenie czasu na przeprowadzenie tego wywiadu i przedstawienie nam swojej świadomej opinii na ten gorąco dyskutowany i w dużej mierze kontrowersyjny temat.

Kapitan Liner (CL): Dziękuję za zaproszenie. Od razu chciałbym zaznaczyć, że KRN istnieje od lat i wiele razy zwracały się do nas różne serwisy informacyjne. Jednak nasz styl raportowania i badań nie jest zbyt odpowiedni dla mediów, które w dużej mierze opierają się na sensacji, dlatego też bardzo dokładnie sprawdzamy każdego przed przyjęciem takich propozycji. Bardzo trudno jest natknąć się na media, które pozwalają na bezstronne raporty i analizy. Wszyscy mamy własne uprzedzenia i emocjonalnie naładowane opinie. Nie przeszkadza nam to jednak patrzeć na sprawy obiektywnie i z wielu perspektyw, niezależnie od tego, czy komuś się to podoba, czy nie.

DB: Właśnie dlatego bardzo doceniamy Twoją wiedzę. Przejdźmy więc od razu do naszych pytań. W zależności od różnych szacunków, polityczny Zachód przekazał reżimowi w Kijowie ponad 150 miliardów dolarów, co stanowi ponad dwukrotność nominalnego rocznego budżetu wojskowego Rosji. Mimo to sukcesy sił reżimu kijowskiego są bardzo słabe. Dlaczego?

CL: Pieniądze jako decydujący parametr siły militarnej to jedno z najczęstszych nieporozumień, które widzimy obecnie wszędzie. Jak powiedziałeś, szacunki znacznie się różnią i gdybyśmy mieli w nie wierzyć, pomyślelibyśmy, że Rosja jest naprawdę skazana na zagładę w swojej geopolitycznej walce z Zachodem. Chodzi mi o to, jak to w ogóle możliwe, że kraj, który przez ponad 30 lat konsekwentnie ponosił 20-25-krotnie większe wydatki, może mieć jakiekolwiek szanse w starciu ze zjednoczoną potęgą NATO i jego międzynarodowych partnerów? Cóż, odpowiedź leży w samym założeniu, że Rosja wydaje 20-25 razy mniej. Nominalnie tak jest. Nie mówi to jednak nic o faktycznym stanie jej sił zbrojnych.

Po pierwsze, Rosja odziedziczyła jeden z największych i najbardziej zaawansowanych kompleksów wojskowo-przemysłowych na świecie. Związek Radziecki zainwestował ogromną część swojej produkcji gospodarczej w wojsko i pod koniec lat 80. miał zdecydowanie największe i najpotężniejsze siły zbrojne w historii ludzkości. Nawet obecna zbiorowa siła NATO blednie w porównaniu z tym, czym dysponował wówczas ZSRR. A kiedy mówię, że Rosja odziedziczyła to wszystko, nawet to jest nieco błędnym określeniem, ponieważ ludzie i zasoby tak naprawdę nigdzie się nie przenieśli, ale w dużej mierze pozostali w tym samym miejscu i kontynuowali niezwykle wrażliwą pracę dla kraju nawet w kłopotliwych latach 90-tych, o czym świadczy ogromna przewaga Rosji w takich dziedzinach, jak broń hipersoniczna.

W rzeczywistości szpiedzy z całego świata próbują zdobyć to know-how, w tym z niektórych krajów, które są praktycznie sprzymierzone z Rosją. Kraje te mają ogromne gospodarki i znacznie większe zasoby ludzkie niż sama Rosja. Jednak tej zgromadzonej wiedzy nie można po prostu kupić za pieniądze. Wymaga znacznie więcej. Ponadto rosyjska gospodarka nie opiera się na abstrakcyjnych ideach, takich jak te na Zachodzie, zdominowanych przez instytucje finansowe i coś, co lubię nazywać "geoekonomicznym hazardem". To dlatego rosyjskie wojsko nie miało niedoborów broni i amunicji z powodu problemów produkcyjnych.                                            Jeśli takowe istniały, były one w dużej mierze kwestią logistyki i/lub ograniczeń biurokratycznych, problemów, które, miejmy nadzieję, zostały już rozwiązane. Z drugiej strony, miliardy dla Ukrainy, o których mówisz, to tylko cyfry na ekranie komputera gdzieś w Nowym Jorku. I nawet w przypadku, gdyby wszystkie te fantomowe pieniądze istniały w rzeczywistości, nie znaczą one dosłownie nic dla zwykłego żołnierza w okopach. Karabiny i haubice nie strzelają dolarami. Odrzutowce też ich nie napędzają. To, czego naprawdę potrzebujesz, to metal na pociski i łuski, związki chemiczne na materiały wybuchowe, paliwo do samolotów itp. To musi skądś pochodzić, a Ukraina nie dostała prawie wystarczającej ilości, aby zaspokoić swoje potrzeby, zwłaszcza jeśli mieliby przeprowadzić kontrofensywę przeciwko armii takiej jak rosyjska.

DB: W związku z tym wielu w dużej mierze bezstronnych analityków, zwłaszcza tych z Azji, twierdzi, że prawdopodobieństwo udanego ataku w głąb rosyjskich pozycji jest niezwykle niskie, a dostawy niezbędnej broni i amunicji do tego rodzaju operacji wojskowej na dużą skalę mogą zająć ponad dwa lata. Jaka jest Twoja opinia w tej sprawie?

CL: W dużej mierze zgadzam się z takimi ocenami. Co więcej, myślę, że nie chodzi tylko o to, że może to potrwać dłużej niż dwa lata, ale o to, czy jest to w ogóle możliwe. Ukraińcy po prostu nie mają zdolności logistycznych i trwałości dla takiego przedsięwzięcia, nawet gdyby Rosjanie nagle zaprzestali wszystkich ataków dalekiego zasięgu na poobijaną logistykę, którą Ukraina już ma. Rosyjskie drony kamikadze, bomby szybujące oraz artyleria i pociski dalekiego zasięgu okazały się szczególnie skuteczne w zakłócaniu ukraińskich linii zaopatrzeniowych. Oczywiście nie oznacza to, że nie będzie żadnych ataków [ze strony Ukrainy], ale trudno je uznać za poważne operacje ofensywne. Mówiąc prościej, kontrofensywa, która wyparłaby Rosjan na szerszym froncie, jest niewykonalna.

Ukraińcy nie są w stanie utrzymać dynamiki postępu ani na szerokość, ani na głębokość, nie mogą logistycznie pokryć masowych ruchów, ale co ważniejsze, nie mogą ustanowić stabilnych tyłów. W rzeczywistości, aby kontrofensywa miała w ogóle sens, musieliby najpierw zakłócić zarówno rosyjską logistykę, jak i tyły, a także przeciąć ich linie komunikacyjne. Ale jak mogą to osiągnąć? Za pomocą czego? Poza stosunkowo regularnym rozpoznaniem siłowym (RIF) i okazjonalnymi tymczasowymi wysoleniami, nie ma nic, co nawet zdalnie przypominałoby operacje ofensywne. Z pewnością broń dalekiego zasięgu dostarczana przez Zachód może uderzyć tu i tam, ale nie może to zakłócić rosyjskiej logistyki, nie mówiąc już o ugrzęźnięciu całej rosyjskiej armii.

Wydaje mi się, że strona rosyjska rozumie to znacznie lepiej. Na przykład, kiedy wycofali się z prawego brzegu obwodu chersońskiego, było to właśnie spowodowane logistyką i niebezpieczeństwem powodzi spowodowanym ukraińskimi atakami na zaporę w Kachowce. Rosjanie byli w stanie ustabilizować linię frontu wzdłuż bardzo łatwej do obrony naturalnej bariery. Z drugiej strony, Ukraińcy nie byli w stanie ustabilizować własnych linii nawet wtedy, gdy się bronili, gdzie te linie obrony i tyły skracały się, a co dopiero teraz, gdy planują atak i gdzie wspomniane linie będą się rozciągać i wydłużać.

Jednak, jak już wspomniałem, nie oznacza to, że siły ukraińskie nie mogą nigdzie nacierać. Mogą wejść głębiej w niektóre obszary, ale jak je utrzymają? Właśnie dlatego widzimy wiele takich wtargnięć, które po prostu kończą się praktycznie natychmiastowym wycofaniem. Mimo to takich ataków nie można uznać za prawdziwą kontrofensywę. Kontr ofensywa to operacja wojskowa na dużą skalę, która idealnie skutkuje trwałymi zyskami. Jednak ze względu na semantykę, optykę i propagandę można ją nazwać "kontrofensywą".

Prawdziwa operacja na dużą skalę z udziałem dziesiątek tysięcy żołnierzy i setek czołgów może z pewnością zakończyć się sukcesem, ponieważ obrona przed takimi atakami jest wyjątkowo trudna. Jednak koszt takiej operacji, zarówno pod względem siły roboczej, jak i zasobów, jest tym, co mówi nam, na ile jest ona naprawdę skuteczna, ponieważ utrata tysięcy żołnierzy dla kilku kilometrów kwadratowych łąki lub betonowego gruzu rodzi oczywiste pytanie - czy warto? Mam wrażenie, że wiele z tego, co widzimy na Ukrainie, jest tworzone na potrzeby wojny informacyjnej.                                                                                                                                                                                        DB: Skoro wspomniałeś o obwodzie chersońskim, jak prawdopodobna jest ofensywa w tym kierunku?

CL: W najprostszych słowach można powiedzieć, że byłaby to dosłownie misja samobójcza. Kiedy prawy brzeg Dniepru, wraz z miastem Chersoń, został opuszczony w zeszłym roku decyzją generała Surowikina, wielu postrzegało to posunięcie jako wstyd i porażkę, ale w rzeczywistości zabezpieczyło to rosyjskie pozycje na lewym brzegu, a nawet na samym Półwyspie Krymskim. Rzeka Dniepr ma w niektórych miejscach ponad kilometr szerokości, co absolutnie wyklucza możliwość ustanowienia przepraw pontonowych, a wysyłanie małych oddziałów w szybkich łodziach już kilka razy okazało się misją samobójczą. Co więcej, jakikolwiek pomysł, że ukraińskie siły powietrzne mogą wesprzeć takie działania, nie jest nawet wart dyskusji, biorąc pod uwagę siłę rosyjskich myśliwców i systemów obrony powietrznej.

DB: A co z Zaporożem i/lub Donbasem?

CL: Kierunek Zaporoże może być najlepszą opcją z realistycznego punktu widzenia, ponieważ w przypadku przełamania, AFU [Siły Zbrojne Ukrainy] mogłyby dotrzeć do Morza Azowskiego, a tym samym zagrozić regionowi donieckiemu od południa, a także samemu Krymowi, który straciłby połączenie lądowe z Rosją. Lewy brzeg Dniepru byłby również narażony w takim przypadku, a także półwysep krymski, który pozostałby z Mostem Krymskim jako jedynym połączeniem z Rosją, narażając go na znaczne ryzyko, ponieważ nie powinniśmy zapominać, że Wielka Brytania dostarczyła Ukrainie pociski manewrujące "Storm Shadow". Jednak przewidując to wszystko, Rosja zbudowała kilka linii obrony w rejonie [Zaporoża], czyniąc je praktycznie niemożliwymi do sforsowania. Ukraina z pewnością spróbuje, ale cena każdej próby będzie bardzo, bardzo kosztowna.

Jeśli chodzi o kierunek doniecki, operacje ofensywne na tym obszarze są najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, zwłaszcza przez Awdiejewkę i Maryinkę. Ponieważ jednak Awdiejewka znajduje się w półokręgu, konieczne byłoby najpierw przełamanie tego półokręgu, a następnie zagrożenie samego Doniecka. Prawie to samo dotyczy Maryinki, choć sytuacja jest nieco inna, ponieważ Ukraińcy nadal utrzymują około 15% osady i stale wysyłają posiłki. I chociaż ten kierunek może być najbardziej odpowiedni do kontrofensywy, od upadku Artyomowska (Bachmut) rosyjskie lotnictwo i artyleria trzymają Ukraińców na dystans. Pojedyncze RIF i próby przebicia się nie przynoszą rezultatów, a każde większe zgrupowanie sił pancernych prowadzi do niebezpieczeństwa powtórzenia tych samych błędów, co na kierunku zaporoskim i donieckim.

DB: A co z możliwością totalnego ataku na regiony takie jak Biełgorod, Briańsk i/lub Kursk?

CL: Pomijając przyciągającą uwagę wojnę informacyjną, o której już wspomniałem, uważam, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby doszło do ofensywy na dużą skalę na regiony w samej Rosji. Po pierwsze, nie ma sposobu, aby uzasadnić taki ruch, a po drugie, jaki byłby strategiczny cel takiej ofensywy, pod warunkiem, że w ogóle by się powiodła (co jest praktycznie niemożliwe)? Gdzie zatrzymałoby się ukraińskie wojsko w skrajnie nieprawdopodobnym przypadku podbicia wszystkich obszarów przygranicznych? Nie wspominając już o tym, że to również rozwścieczyłoby Rosjan i jeszcze bardziej zmobilizowałoby ich do wspierania swojego rządu, tego samego, który od dziesięcioleci ostrzega ich przed niebezpieczeństwami ekspansjonizmu NATO. Należy pamiętać, że wszystko to nie uwzględnia nawet reakcji Rosji, ponieważ Moskwa z pewnością nie siedziałaby bezczynnie, gdy jej terytoria są atakowane i/lub okupowane.

DB: Jak prawdopodobna jest możliwość niekontrolowanej eskalacji między NATO a Rosją, jeśli kontrofensywa się nie powiedzie?

CL: To być może najbardziej złożone i zdecydowanie najważniejsze pytanie ze wszystkich. Obecnie widzimy, że niektóre światowe potęgi po prostu nie chcą znaleźć sposobu na rozładowanie napięć i wynegocjowanie rozsądnego, korzystnego dla obu stron porozumienia ze swoimi strategicznymi przeciwnikami. Wręcz przeciwnie, eskalacja wydaje się być jedynym wektorem ich geopolitycznego zaangażowania. Być może najbardziej niepokojące jest to, że wiele osób w Waszyngtonie i Brukseli bezpośrednio powiązało swoje polityczne losy z losami władz w Kijowie, co oznacza, że jeśli Ukraina przegra, nieuchronnie spowoduje to również nieodwracalne szkody dla ich karier politycznych i wpływów. W ubiegłym roku byliśmy świadkami dramatycznego wzrostu niestabilności politycznej na Zachodzie, w tym upadku kilku znaczących rządów w różnych głównych krajach Europy Zachodniej.

DB: Co może zrobić Moskwa, aby powstrzymać lub przynajmniej poważnie utrudnić polityczną zdolność Zachodu do zbrojenia reżimu w Kijowie?
CL: Jest to bezpośrednio związane z poprzednim pytaniem. Nie sądzę, by istniała łatwa odpowiedź, ponieważ gdyby taka istniała, już dawno zostałaby wdrożona. Jestem pewien, że rosyjskie służby wojskowe i wywiadowcze doskonale wiedzą, jaka zachodnia broń trafia na Ukrainę i gdzie dokładnie jest przechowywana. Powodem, dla którego Rosja prawdopodobnie nie celuje w logistykę tej naprawdę masowej operacji, jest fakt, że Ukraina po prostu wykorzystuje do tego celu infrastrukturę cywilną, co oznacza, że Rosja musiałaby ją zniszczyć. A nawet gdyby to zrobiła, Ukraina po prostu zmieniłaby ją na inną. Z pewnością nie oznacza to jednak, że Rosja pozwala Zachodowi bezkarnie zbroić Ukrainę. Za każdym razem, gdy dochodzi do większej koncentracji amunicji i innej broni, rosyjskie lotnictwo lub pociski naziemne spadają i niszczą obiekty, w których są przechowywane.

DB: Kapitanie, dziękuję za ten naprawdę pouczający i dogłębny punkt widzenia. To była przyjemność.

CL: Dziękuję za zaproszenie.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         .https://www.globalresearch.ca/kiev-regime-counteroffensive-military-expert-opinion-interview/5821472                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  Robią wszystko, by sprowokować wojnę nuklearną z Rosją.                                                                                                                        Nawet jeśli większość Amerykanów nie zwraca na to większej uwagi, sposób, w jaki rozwija się wojna na Ukrainie, powinien bardzo martwić nas wszystkich. Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski i jego generałowie bardzo wyraźnie rozumieją, że są w bardzo poważnych tarapatach, chyba że uda im się wciągnąć USA i inne mocarstwa NATO bezpośrednio w konflikt. Cały Bachmut jest teraz pod kontrolą Rosji, a Ukraińcy nadal tracą żołnierzy w oszałamiającym tempie. Trzymają przegraną rękę, ale jeśli ukraińscy przywódcy znajdą sposób, by zmusić Rosjan do użycia taktycznej broni jądrowej lub innej broni masowego rażenia, to wszystko się zmieni. Zachodnie mocarstwa poczułyby się zmuszone do odpowiedzi, a wtedy naprawdę mielibyśmy do czynienia z prawdziwie apokaliptycznym konfliktem.

W ostatnich dniach pojawiło się mnóstwo szumu wokół nadchodzącej "kontrofensywy", którą rzekomo planują Ukraińcy...

Kijów ponowił swój apel o ciszę operacyjną wokół długo oczekiwanej kontrofensywy przeciwko siłom rosyjskim za pomocą klipu przedstawiającego ciężko uzbrojonych żołnierzy przyciskających palce do ust.

Elegancko wyprodukowany materiał filmowy przedstawia zamaskowanych żołnierzy pierwszej linii frontu gestykulujących o ciszę pośród odległego huku artylerii i ostrzału.

Film kończy się obrazami szybujących myśliwców F-16 - od dawna pożądanych przez Kijów, który stara się wzmocnić swoją obronę powietrzną przed rosyjskimi rakietami i dronami.                                                                                        Ale zamiast próbować odbić Bachmut lub inne obszary Ukrainy, które Rosjanie zdobyli, Ukraińcy koncentrują swoje ataki na samej Rosji.

Drony dalekiego zasięgu uderzały w cele bardzo głęboko w Rosji, a przy jednej okazji obejmowały nawet Kreml.

Ukraińska artyleria bezlitośnie ostrzeliwała rosyjskie terytorium. Ostrzał był szczególnie brutalny w regionie Biełgorodu...

Siły ukraińskie kontynuowały ostrzał rosyjskiego regionu przygranicznego Biełgorod w nocy do niedzieli po tym, jak poprzedniej nocy zginęły dwie osoby, a setki dzieci zostały ewakuowane z dala od granicy, powiedział gubernator Wiaczesław Gładkow.

"W nocy było dość niespokojnie", powiedział Gładkow na kanale Telegram, dodając, że dzielnice Shebekino i Volokonovsky poniosły "wiele" szkód w wyniku ostatniego ostrzału.                                                                                                    Ostrzał celów cywilnych na terytorium Rosji nie pomoże Ukraińcom odzyskać utraconego terytorium.

Ale wywiera ogromną presję na rosyjskich przywódców.

Wyobraźmy sobie, jak byśmy się czuli, gdyby ostrzelano terytorium USA. Wzywalibyśmy Biały Dom, by zrównał z ziemią tego, kto nas ostrzeliwuje.

Dokładnie tak czują się teraz miliony obywateli Rosji.

Co gorsza, małe "grupy milicji" zaczęły przekraczać rosyjską granicę, aby przeprowadzać ataki na pobliskie miasta...

cdn                                                                                                                                                                                                                                                   .https://www.globalresearch.ca/they-doing-their-best-provoke-nuclear-war-russia/5821499